p o w i t a n i e

Witam serdecznie wszystkich gości!
Może herbaty?


Siadaj wygodnie...




usiądź wygodnie

usiądź wygodnie

22 lut 2008

ART-CLUB P r a C o V n i a

zaprzyjaźnione, przyjazne, przyjacielskie miejsce na Żoliborzu

zajrzyj tu...
http://www.pracovnia.pl/

a na miejscu
zobacz co kryje stara szafa
(o klucz można poprosić za barem :)







21 lut 2008

ambalaże:Nowe Widoki Za Oknami (2005/6)

Ambalaż (fr. emballage - opakowanie) - działalność w sztuce współczesnej, która jest związana z opakowywaniem, zasłanianiem, okrywaniem przedmiotów, fragmentów architektury, natury. (wikipedia)

Być może moje "Nowe widoki za oknami"można nazwać (brr) mianem ambalaży. Zasłaniam, żeby odsłonić. Moje okna nie miały jednak już żadnych widoków; pochodzą z odzysku.Dałam im te ostatnie. Framugi stały się ramami obrazów-kolaży.Odczuwam niepojęty bunt przed uznaniem przedmiotów za nieużyteczne.
"Nowe widoki za oknami" stawały się scenografią w kameralnych teatrach cieni organizowanych dla przyjaciół.
Ich fotograficzną dokumentację bardzo dzielnie przeprowadziła Karolina Czarska. Nie było lekko;)
Publicznie pokazałam je dwa razy: podczas wystawy biżuterii w DDB (marzec 2006) i podczas art-recyklingowej imprezy Przetwory 2 (grudzień 2007).
W sferze planów pozostało zorganizowanie wystawy na warszawskim śmietniku, uroczystego
pożegnania okien. Obyło się bez pompy, wróciły po prostu na drogę z której je porwałam.
Znaczenie poszczególnych okien przemilczę.



dzikie klucze




po co usta




odpłynąć, odlecieć






postales en la calle (2003) i inne


Ponad pól roku 2003 spędziłam na włóczędze po Europie. Najwięcej czasu spędziłam w Hiszpanii. Na ulicach miast tworzyłam na znalezionych tekturach przycinanych do formatu pocztówki. Moja pamięć kipi od wspomnień ludzi i miejsc i specyficznego rodzaju skupienia nad małym formatem. Z dziką konsekwencją spędzałam, najczęściej po 8h dziennie, przesiadując na chodniku, nieruchomiejąc nad małymi kartonikami wśród fal przewijającego się tłumu. Z perspektywy czasu żałuję, że tak mało inspiracji czerpałam z bogactwa tego co było wokół; być może było to wynikiem głębokiego przeświadczenia o braku talentu plastycznego a powody takich działań zdawały mi się wtedy koniecznością sytuacyjną.
Marc van Oosterhout (brave sir robin:), przyjaciel z Holandii, pewnego dnia zeskanował kilkanaście moich prac, nie mogąc zrozumieć jak z taką lekkością mogę się z nimi rozstawać; w ten sposób pozostał mi po nich pewien ślad. Z przyjemnością myślę, że większość cieszy, może do tej pory, oczy ich nabywców ze wszystkich kontynentów świata.


Po powrocie trudno mi było przestać. Rysowałam i malowałam dalej. Była to jedyna szansa oderwania sie od często niełatwej rzeczywistości. Do kolekcji pocztówek dołączam zeskanowane obrazki powstałe w wiekszości w tym samym czasie oraz innych prac plastycznych, które powstawały później.



kompozycja pomarańczowa (Alba de Tormes, 2003)




only one crumb (Salamanca, 2003)





ryba (Utrecht, 2003)








winter (Utrecht, 2003)









skarabeusz (Utrecht, 2003)





latawce (Utrecht, 2003)




dualizm pewnej ryby (Utrecht, 2003)






czy to zdrada(Utrecht, 2003)


kompozycja fioletowa (Utrecht, 2003)






kompozycja czarno-fioletowa (Utrecht, 2003)






pod wodą (Płocka,2003)

błota (Błota, 2004)



lewitacje (Wspolna Droga, 2004)






kompozycja żółta (Wspólna Droga, 2004)






wypłakać to co było (Wspólna Droga, 2003)







zejście (Wspólna Droga, 2004)




pewnej nocy (Wspólna Droga, 2004)





kompozycja pomarańczowo- czarna (Wspólna Droga, 2004)



a jak myślisz (Wspólna Droga,2005)



chińskie rybki (Wspólna Droga, 2004)



one dwie (Marymoncka, 2005)





kolorowych snów (Marymoncka, 2005)






















































































































20 lut 2008

mój foto-spacer za blokiem (luty 2006)

moje miniatury zimowe :





























mój foto-spacer po ówczesnym domu (listopad 2005)

moje absolutnie pierwsze zdjęcia:


widok z okna (siedzą i jedzą)



w kuchni śpiące chryzantemy



widok z okna (liniowy)






"Listopad, niemal koniec świata, kilka minut przed zmierzchem.Schroniłem się w kawiarni, siadłem tyłem do światła.Wolne? Zajęte - odpowiadam, rzucam kurtkę na to drugie krzesło.Och, gotów jestem już wyjść z tego miasta, ręce wytrzeć o liście, cały ten kurz, tłuszcz miasta wytrzeć o liście, wyjdź ze mną, zobaczysz.Znudzimy się i pozabijamy po tygodniu, ale pomyśl o tych łunach, które pozostawimy za sobą, o tych wszystkich miejscach i kobietach, mężczyznach; pomyśl - z jaką ulgą będziemy krzyczeć w hotelowym pokoju, na najwyższym piętrze a nasze krzyki dotrą na pewno aż na portiernię. Wolne? Już, już za chwilę będzie wolne - odpowiadam.Zmierzch."
m.świetlicki