p o w i t a n i e

Witam serdecznie wszystkich gości!
Może herbaty?


Siadaj wygodnie...




usiądź wygodnie

usiądź wygodnie

22 wrz 2008

Królika Dawida poznawanie świata - KRZESŁO Z KORZENIAMI

(opowiastka 2)

Pogodne dni zdarzają się co raz rzadziej. Dziś uśmiech Królika Dawida wszedł na jego buzię razem z pomarańczową kulą zwaną przez niego od niedawna słonkiem na niebie.
Pójdziemy dziś na spacer- pomyślał po przebudzeniu.
- Pójdziemy dziś na spacer – powiedziała Mama ziewając.
Roześmiał się Królik jak zawsze kiedy widzi dwurzędowy mur białych kamyczków w jej buzi.

Siedzę bez ruchu a jednak się poruszam. Poznaję to po tym, że zmienia się wokół to na co patrzę. Czasem bardzo szybko. Tyle niespodzianek i zagadkowych widoków co chwilę. Wcale się nie boję. Słyszę za sobą rozmowy i śmiechy Mamy i Niani.
- Poczekajcie tu chwilę - poprosiła Mama i oddaliła się, zostawiając Królika w wózku i Nianię.
- Zróbmy Mamie„pa, pa”. Zaraz wróci - uspokoiła Niania i zaczęła pokazywać różne rzeczy wokół -Popatrz w górę. Jeszcze trochę kolorowych liści zostało na drzewie. Szkoda, że tak mało. Może pozbieramy te, które spadły i leżą na ziemi?
- W porządku. Ale po co? - zapytał wzrokiem Królik Dawid.
- Hm. Możemy je poprzyklejać z powrotem do gałęzi drzew- zażartowała Niania.
- Co za pomysł. To tak jakby wsadzić mnie znów do brzucha Mamy. Byłoby cudownie ale ja się cieszę , że jestem tutaj. Liście pewnie też - pomyślał głośno Królik.
- Przyznaję, to nie najlepsza myśl-odpowiedziała patrząc na jego niepewną minę - Rozejrzyjmy się trochę. Może znajdziemy coś interesującego. O! Zobacz! Daleko nigdy nie trzeba szukać.
Tuż przed nimi na trawniku pod drzewem stało zniszczone krzesło. Już na pierwszy rzut oka widać było, ze nie raz już zmokło podczas jesiennych opadów. Lakier złuszczał się z drewna a mokre liście poprzyklejały się do oparcia i siedziska.
- Deszcz nieźle je podlał dziś w nocy, nie?- zauważyła Niania.
- Ciekawe jak duże ma korzenie? -zmarszczone czoło Dawida nie pozostawiało wątpliwości, że zaduma się nad tą sprawą dłuższą chwilę.
Wiedział co to są korzenie, ponieważ często z dużym zainteresowaniem w towarzystwie Kici przyglądał się jak ktoś z domowników podlewa doniczkowe kwiaty na parapecie. Obserwowali razem tajemnicze znikanie wody w ziemi. Wyjaśniono mu już, że pod ziemią jest druga niewidoczna część rośliny, dzięki której może się ona napić, żeby móc rosnąć. To właśnie były korzenie. Ich obecność sprawdzał kiedyś nawet osobiście, mając Kicię na świadka. Po tej badawczej ekspedycji okiennej Kicia z pokorą wzięła winę na siebie za rozsypaną na podłogę doniczkową ziemię. Teraz zdobyta wiedza pozwoliła mu wysnuć przypuszczenie, że podlewane drewnianego krzesła stojącego na ziemi powoduje , że ono rośnie i rośnie.
- Kto wie, może to które widzę w tej chwili było jeszcze niedawno malutkim krzesełkiem z domku dla lalek i misiów?
Rozmyślania przerwał powrót Mamy.
- Kierunek: wielki plac zabaw w parku - zdecydowała swoim wesołym, generalskim głosem.
- Tak jest!- odpowiedziała Niania głośno.
Na króliczej buzi pojawiły się poliki-kwadraciki podkreślające jego rozkoszny uśmiech.

Na miejscu było głośno od pisków ludzkich piskląt. Baczne obserwowanie rozbawionego, kolorowego tłumu dzieciarni było za każdym razem bardzo zajmujące dla Królika Dawida. Jeszcze nie chodził więc nie mógł dołączyć do wesołej kompani, zawsze jednak z uwagą przysłuchiwał się rozmowom. Dziś podobnie, zwłaszcza, że zasłyszany dialog dotyczył zabawkowych mebli.
- Chodź, pokażę ci co znalazłem - powiedział niezbyt głośno chłopiec, ciągnąc dziewczynkę za rękaw.
Stanęli z daleka od pozostałych dzieci w pobliżu ławki na której siedziały rozćwierkane jak ptaszki Mama i Niania Królika z nim samym siedzącym w wózku. Chłopiec wyciągnął z kieszeni kurtki krzesełko i stolik. Były naprawdę malutkie.
- Jakie śliczne mebelki! -klasnęła w ręce uśmiechnięta dziewczynka- Gdzie je znalazłeś?
- Przy huśtawkach, pod liśćmi. Są dla mnie trochę za dziewczyńskie. Weź je jeśli ci się podobają -powiedział zawstydzony chłopiec.
- Dzięki ale może ktoś ich będzie szukał, na pewno zgubiło je jakieś dziecko. Zanieśmy je w tajemnicy tam gdzie je znalazłeś.
Królik widział jak dla niepoznaki dziewczynka siada na huśtawce a chłopiec, niby to sznurując bucik wyciąga mebelki z kieszeni i wkłada je pod małą stertę suchych liści.
- To bardzo szlachetne z ich strony- pomyślał Królik Dawid -Gdybym był już Królem, mianował bym chłopca na swojego rycerza a dziewczynka zostałaby damą dworu w moim pałacu.
Zaczął padać deszcz. Niektóre dzieci stłoczyły się pod daszkiem drewnianego domku ze zjeżdżalnią, naciągając na głowy kaptury, inne pobiegły szybko do rodziców, babć, dziadków i niań. Plac zabaw rozkwitł kolorowymi kwiatami niemal jednocześnie rozłożonych parasoli. Ten piękny obrazek ledwo mignął Królikowi przed oczami a już pędził razem z zaskoczonymi deszczem Mamą i Nianią do domu.
Całe szczęście nie było daleko więc nie zdążyli za bardzo zmoknąć.

Po obiedzie Królik zrobił Niani „pa,pa”i Mama pozwoliła mu usiąść razem z Kicią przy balkonowych drzwiach , żeby mogli popatrzeć na zalane strugami deszczu podwórko. Nie przestało padać i nic nie zapowiadało zmiany. Oboje jednak wcale się tym nie martwili, lubili bowiem obserwować krople deszczu spływające po szybie. W myślach opowiadał swojej towarzyszce o przygodach i obserwacjach dzisiejszego dnia.
...schowali je z powrotem pod stertą liści przy huśtawkach a potem zaczął padać deszcz.-dokończył zakończył swoje telepatyczne sprawozdanie.
-Mrr -mruknęła Kicia- zupełnie jakby powiedziała: ”yhm, to interesujące”.
Oddali się jesiennej zadumie.
-To jednak trochę niepokojące, że zabawkowe mebelki pozostały na dworze kiedy tak pada. Co będzie jak wypuszczą korzenie i urosną podlane rzęsistym deszczem? A pada dziś wyjątkowo długo – pomyślał Królik i zaczął wyobrażać sobie jak małe krzesełko i stolik rosną i rosną.
Jak stają się tak duże, że cały plac zabaw zmieściłby się pod blatem stołu i siedziskiem krzesła. To byłoby nawet praktyczne. Dzieci mogłyby nie przerywać tam zabaw nawet w deszcz. Ale co wtedy jeśli meble przerosłyby drzewa w parku? Jak deszcz mógłby zasilać roślin w wodę? Przecież w takim wypadku wiosną nie mogłyby wypuścić nowych liści a kto wie może zaczęłyby się kurczyć i ostatecznie znikłyby wogóle ? A gdyby meble były jeszcze większe niż drzewa?! Wizja miasta pod wielkim blatem przerośniętych mebli, bez deszczu i terenów zielonych, przeraziła Królika nie na żarty. Katastrofa! -krzyknąłby gdyby umiał mówić.
Jego myśli były dla Kici na tyle głośne, że zaproponowała mu pomoc w zbadaniu tej sprawy.
- Dziękuję ci najmilsza Kiciu, że sprowadzasz mnie na ziemię. Trzeba pomyśleć rozsądnie co zrobić, zanim zdecyduję się ostrzec mieszkańców miasta przed niebezpieczeństwem.
Kicia zaproponowała przeprowadzenie dzisiejszej nocy eksperymentu na ich własnych, domowych meblach.
Królik uznał go niezbędny przed poczynieniem dalszych kroków i podjęcia niełatwej próby poinformowania o sprawie dorosłych. Trzeba było wszystko dokładnie sprawdzić aby uniknąć przedwczesnej paniki w mieście.
Szczegółowy plan działania i rozmowy uznali za ściśle tajne i nadali im kryptonim „Ka-Ka” od pierwszych liter słów „krzesło” i „korzenie” jako sygnał do rozpoczęcia akcji.

Trudno było tego wieczora powstrzymać senność. Mama włączyła na dobranoc jego ulubione kołysanki i leżała przy nim tak długo dopóki nie przestał się wiercić i leżał dłuższy czas z zamkniętymi oczami. Spróbujcie po dniu pełnym wrażeń, czule przytulać się z zamkniętymi oczami do swojej Mamy a nie zdziwi was wcale, że Królik Dawid, mimo usilnych zmagań, smacznie zasnął.
Obudziło go swędzenie jego nosa. Podrapał się przez sen i przekręcił na drugi bok. Swędzenie nie ustawało. Otworzył oczy i zobaczył w mroku, błyszczące od świateł latarni za oknem, oczy Kici. Powoli zdał sobie sprawę , że to jej wąsy łaskotały go po nosie i że działanie to było celowe. Mieli przecież plan.
Usiadł i powiedział zupełnie głośno: „Ka-Ka”!
Mama natychmiast się obudziła, przetarła oczy i powiedziała zadowolona:
- Powiedziałeś „Ka-Ka”?! Jak pięknie! Ale dlaczego nie śpisz?
Tymczasem obudził się Tata:
-Co się dzieje? -zapytał ziewając.
-Nasz synek powiedział: ”Ka-ka”.- odpowiedziała z dumą Mama.
Kicia prychnęła.
-Naprawdę? Super.-powiedział Tata zaspanym głosem.-Hm. Może to oznacza, że trzeba mu zajrzeć w pieluszkę. Pomóc ci?
Królik Dawid z niezadowoleniem przewrócił oczami -A niech to - pomyślał - że też właśnie teraz moja myśl musiała mi się wymknąć przez gardło. I to jeszcze w tak poważnej sytuacji musiała być zrozumiana w taki sposób.
Minęły długie chwile zanim całe to zamieszanie ucichło i dało się słyszeć spokojny oddech Mamy i lekkie pochrapywanie Taty.
Kicia była tuż obok. Dawid mrugnął do niej dwa razy porozumiewawczo nie chcąc ryzykować znowu wypowiadania nawet w myślach ustalonego hasła.
Udali się cichutko do kuchni. Tam Kicia wskoczyła na parapet okna, wygarniała ziemię z doniczki i zrzucała ją na podłogę, gdzie Królik gromadził ją po trochu pod każdą z nóg krzeseł. Potem Kicia odkręciła zębami nakrętkę dużej butelki pełnej wody mineralnej, która stała pod stołem a Królik przewrócił ją, żeby rozsypana ziemia wchłonęła wilgoć. Następnie, zgodnie ze swoim planem, zmierzyli wysokość nóg stołu i krzeseł przy pomocy nici włóczki z kłębuszka, który Kicia dostała do zabawy. Oderwane dwa kawałki nici wyznaczające wysokość nogi stołu i wysokość nogi krzesła, Królik Dawid porównał do długości ogona Kici. Taką drogą dowiedzieli się, że wysokość nogi krzesła w kuchni równa się dwa ogony a nogi stoły dwa i pół ogona.
Po akcji znów zamrugali do siebie i Kicia pobiegła sprawdzić czy Rodzice się nie obudzili i Dawid może spokojnie wrócić do łóżka.
-Miau- odezwała się cicho, co znaczyło, że droga wolna.

Tata zastał rano Mamę zmywającą podłogę w kuchni.
- Porządki o tak wczesnej porze?- zdziwił się.
- Nie wiem co się działo w nocy. Na podłodze zastałam porozsypywaną ziemię, porozlewaną wodę i kawałki kociej włóczki - żaliła się Mama.
- Kocie szprungi - skwitował Tata, machając ręką..
- Owszem zdarzają się jej niegroźne, nocne szaleństwa ale jeszcze nigdy aż tak nie nabroiła- O! Chyba Mały się obudził.
- Nie przejmuj się. Spokojnie sprzątnij tę błotną kałużę a ja pójdę do Małego. Zobaczymy co mi powie po przebudzeniu.-uśmiechnął się Tata.
Królik Dawid jakby nigdy nic oddał się porannym igraszkom ze swoim Tatą.

Chwilę później przyszła Niania, którą podobnie jak Tatę zdziwiło poranne odkrycie. Zajrzała do pokoju Królika i przywitała się wesoło -Dzień dobry. Choćmuy do kuchni. Czas na śniadanko, Króliczku.
Choć zmęczony po nocnej misji bez oporów poraczkował do kuchni tak bardzo był ciekaw czy podlane krzesło i stół urosły w ciągu nocy. Kicia pobiegła pierwsza i szybko wskoczyła na krzesło i spojrzała w dół na podłogę. Potem prędko znalazła się na stole i znów spojrzała w dół zanim Mama nie zawołała.
- Psik!, dość już nabroiłaś. Spokojnie zjedz - to mówiąc postawiała na podłodze pełną kiciową miseczkę.
Zanim Królik znalazł się w kuchni nogi kuchennych mebli były już zmierzone.
- Bez Miau - zawołała triumfalnie Kicia.
- Swietnie. Bez zmian. Dziękuję Kiciu. Nasze miasto ocalone. Smacznego śniadanka!

1 komentarz:

  1. Witam, całkiem przypadkowo (następny blog) traffiłłem * "w przeciekawy świat". Pozdrowienia dla królika :)


    * 2f i 2ł bo fajnie wygląda

    OdpowiedzUsuń