p o w i t a n i e

Witam serdecznie wszystkich gości!
Może herbaty?


Siadaj wygodnie...




usiądź wygodnie

usiądź wygodnie

22 wrz 2008

Królika Dawida poznawanie świata -TAJEMNICA POMARAŃCZOWEJ KULI

(opowiastka 1)

Po niebie przesuwał się chmurny zwierzyniec. Z mokrego placu przy Domu Królika znikły
zmarznięte kwiaciarki. Liście odklejały się od drzew i przyklejały do chodników. Wiatr niósł malutkie kropelki zimnej mżawki.

W kuchni, w domu Królika dużą, pomarańczową kulę podzielono na kulę wewnętrzną i kulę zewnętrzną. Wewnętrzna przejęła Mama i zajęła się przygotowaniem z niej zupy.

Wewnętrzną skorupę kuli Tata przyniósł do pokoju. Na oczach Królika, który z rozdziawioną buzią przyglądał się temu co się działo, rozpoczęła się fascynująca bitwa. W ręku Taty błyskał nóż a z przyniesionej kuli wypływał pomarańczowy sok. Zwycięski Tata zakończył batalistyczne działania wycięciem otworów w skorupie i wstawieniem w jej środek świeczki. Królik uśmiechnął się do niego z dumą.

Kula po wszystkim, o dziwo nie wyglądała na niezadowoloną. Uśmiechała się nawet a w jej oczach, miłym zwyczajem odległych ludów pełgały żywe ogniki.

-Skąd się wzięła ta kula? -zatapiał się w rozmyślaniach Królik Dawid.-Widziałem nie jednego wieczora podobną na tym wielkim błękicie co z biegiem dnia się przyciemnia za oknem a Rodzice nazywają go niebem. Czyżby Mama weszła tak wysoko, żeby przynieść ją do domu?Pamiętał dobrze, że od czasu wczorajszego wyjścia Mamy z domu do jej powrotu z pomarańczową kulą, minął zaledwie jeden odcinek jego ulubionej bajki w telewizji.
-Czyżby Mama w tak niedługim czasie zdołała wdrapać się tak wysoko i dotrzeć tak daleko? -Co raz więcej pytań krążyło wokół głowy zamyślonego Królika Dawida i w swojej bezsilności nie próbował nawet przepędzić ich jak natrętne muchy.

Spojrzał w okno. Ani śladu kuli na ciemnym niebie. To by się zgadzało.
-Ciekawe jak ona to zrobiła?- zabrzęczało kolejne pytanie. A królicze dociekania rozwijały się jak wełenka z kłębuszka jego Kici.
-Może jeden z podwórkowych gołębi jej w tym pomógł. Ptaki przecież latają po niebie. Nie! -roześmiał się do siebie Królik -Mama jest za duża, żeby dosiąść gołębia.
Kiedyś Tata pokazywał mu wysoko i szybko przesuwające się po niebie, podobne do
ptaków kształty, nazywając je samolotami. Zapamiętał je dobrze. Widział je potem na zdjęciu w książce i wiedział jakie są duże.
-Niejedna mama by się w nich zmieściła.- To wyjaśnienie uspokoiło go. Trwało to jednak krótką chwilę, ponieważ przypomniał sobie jak dużo hałasu robią samoloty, nawet jeśli stają się tylko punktami na niebie. A co dopiero jeśliby wylądowały na jego podwórku. Na pewno by je usłyszał. Lubił nasłuchiwać co dzieje się za oknem a takie dźwięki nie umknęłyby jego uwadze. -Jednak to nie samolot.-skwitował ten pomysł.
Siedział ze zmarszczonym czołem, wpatrzony w wesoły uśmiech kuli i rozmyślał dalej. -Od niedawna Mama ma nowe, ładne buty. Tata powiedziałwczoraj, że są idealne do latania po mieście o tej porze, ale nie wspominał nic o lataniu po niebie!
-Może Mama sama w sobie ma takie możliwości, że jak wyjdzie z domu możesię wybrać gdzie chce i tak szybko jak chce, wrócić. Niania przecież nazywa ją czasem Super Mamą!

Królik Dawid przemieścił się do kuchni aby prawdziwie królewskim zwyczajem złożyć swojej Super Mamie pokłon jako wyraz szacunku. Mama właśnie nalewała zupy do talerzy. Zaniepokojona spojrzała na Królika Dawida, wykonującego zamaszysty, głęboki skłon, przy którym nieszczęśliwie uderzył się czołem w stół. Stało się to bardzo szybko. Wzięła na ręce zapłakanego Królika i mocno przytuliła.

Chwilę później, kiedy pyszna zupka znikła z talerzy a znalazła sobie miejsce w zadowolonych z tego faktu brzuchach, Tata zaproponował wspólny spacer. Było to bardzo dziwne, bo nigdy nie wychodzili razem o tak późnej porze. Królika Dawida czekała nowa przygoda. Roześmiał się radośnie ku uciesze Rodziców i przypomniała mu się wesoła angielska piosenka: "Let's have a picnic in the garden", którą słuchali wspólnie od kilku dni. Jeszcze bardziej zdziwiło Królika to, jak Tata wyjaśnił, że wyprawią się dzisiaj na cmentarz, ponieważ nigdy wcześniej nie słyszał o takim
miejscu. Zanucił więc w myślach nową wersję znanej piosenki: "Zróbmy sobie piknik
na cmentarzu".

Mama z Tatą rozpoczęli przygotowania do wyjścia. Kiedy pakowali Królika w jego ciepły, wyjściowy strój, który nieco krępował ruchy i w którym jego nogi wyglądały słoniowo, rozpłakał się znowu. Nie z powodu stroju ale ze strachu przed wyjściem na dwór, gdzie przecież nie będzie znajomej kuli na niebie, bo stoi w ich pokoju; gdzie jest tylko ciemność i być może nic więcej. Zapłakany popatrzył na zatroskanych Rodziców i wtedy pomyślał, że z taką Super Mamą, która przyniosła do domu kulę prosto z nieba i z takim Walecznym Tatą, który bez trudu wymachiwał nożem przy wycinaniu w kuli otworów, nic mu nie grozi. Zapakowany w swój słoniowy strój
szczęśliwy Królik Dawid czekał gotowy do wyjścia.
-Proszę dziecko na wynos, raz, gotowe -powiedział z uśmiechem Tata do Mamy.

Następnego dnia, rankiem, po przebudzeniu Królik Dawid nie od razu otworzył oczy. Pod powiekami widział jeszcze wspaniałe, pełne światełek, puszystych kwiatów i ludzi miejsce, które odwiedził wczoraj. Kiedy wszystko to zaczęło powoli znikać zamrugał, rozejrzał się po pokoju, spojrzał w okno, gdzie na niebie między kłębiastymi stworami tkwiła jasna, znajoma kula! Jej obecność tak zbiła z tropu Królika Dawida, że zaczął krzyczeć, wzywając tym śpiących Rodziców w rozpaczliwej prośbie o wyjaśnienia. I tak zaczął się kolejny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz